Każdy komiks ma swój własny, unikalny styl i estetykę. Warto zastanowić się, jaki styl rysunkowy będzie pasował do Twojej historii i jakie kolory będą dominować na stronach komiksu. Pamiętaj, że estetyka komiksu powinna współgrać z treścią i nastrojem historii, aby stworzyć spójną i atrakcyjną całość dla czytelników. 6.
Bez względu na to, jaki gatunek komiksów czytasz, nigdy nie zabraknie Ci komiksów z 15 najlepszymi witrynami do czytania komiksów online za darmo. Na szczęście większość z tych witryn nie pobiera opłaty abonamentowej; możesz czytać lub pobierać komiksy za darmo. Od początku ery cyfrowej książki drukowane wyszły z mody.
Oto kilka podstawowych wskazówek, które pomogą Ci zacząć. Wymyśl fabułę, która Cię interesuje. Może to być romans, przygoda, akcja, komedia lub połączenie wszystkiego. Postaraj się to zapisać, zanim faktycznie go narysujesz, aby później nie zmienić zdania i nie musieć rysować wszystkiego od nowa. Upewnij się, że znasz cel
Najlepiej sprzedające się komiksy to zbiór różnorodnych tytułów. Można znaleźć m.in: tytuły z serii “Muminki’ autorstwa Tove Jansson czy “Kajko i Kokosz” Janusza Christy. Aktywne włączenie się w czytanie komiksów jest ciekawym sposobem na wspólne spędzanie czasu rodziców z dzieckiem.
Pełniący obowiązki prezydenta Warszawa Kazimierz Marcinkiewicz ogłosił konkurs na komiks o tematyce warszawskiej, inspirowanej historią lub legendami Warszawy oraz konkurs plastyczny dla
Vay Tiền Trả Góp 24 Tháng. Odpowiedzi ja wiem robilam do szkoly i szustke i wyslali go on konturs i wygralam z calego powiatu to taki komiks : stoi dwuch facetow na wierzowcu i jeden mowi : skocze , wierze ze umie latac . a na to drugi : tom skacz Wiec skoczyl i krzyczy : I belive i can fly i belive i can touch the sky ! ( pl. wierze ze latam wierze ze dotkne nieba ) i spadl a ten na dachu sie smieje i spadl i do smietnika ( rysujesz faceta w smientuka dogory nogami ) i mowi O men ( pl . jezuniu ) a tamten pierwszy ( co latał ) podnosi glowe i mowi : mi tez nic nie jest blocked odpowiedział(a) o 11:11 Zrób o misiach przyjaciołach! Haahahahhaha blocked odpowiedział(a) o 11:14 jeżeli coś z moich propozycji weźmiesz to napisz mi na profilku co wziąłeś ok? blocked odpowiedział(a) o 11:11 o świętach, o czymś co straszy (o duchach) , o wakacjach, o wycieczce szkolnej , o szkole łapkę w górę dawajcie nika:) odpowiedział(a) o 17:26 O kimśś, kogo nie lubisz ;P Uważasz, że ktoś się myli? lub
Kultura jest bezcenna, ale jeśli jest coś, co można sprzedać, to nawet takie dobra jak książki, obrazy czy dzieła muzyczne można spieniężyć. Nie inaczej jest z mangami czy komiksami. Jednak z czasem zdarza się, że niektóre rosną do rangi białych kruków i na aukcjach, w Polsce czy za granicą, można dostać za nie pokaźną sumkę. Komiksy Zapewne 50 lat temu nikt by nie pomyślał, że za jeden numer komiksu pulpowego, czegoś, co przystoi tylko chłopcom i zdziecinniałym erotomanom, jak ówcześnie uważano, można kupić właściwie nowiutki samochód i to całkiem porządnej marki. Tak, bo przykładowo za jeden pierwszych komiksów z Batmanem, Detective Comics 31 z 1939 roku można było wyciągnąć od kolekcjonerów 290,000 dolarów. A to dopiero początek, bo ceny starych komiksów ciągle rosną: – Amazing Fantasy 15 z pojawiającym się po raz pierwszy Spider-Manem został wyceniony na 400,000 dolarów;– w dość podobnej cenie Action Comics 7, Marvel Comics 1;– o ponad 100,000 dolarów droższyokazał się All-American Comics 16, Detective Comics 1 czy Batman 1;– Superman 1 to już 766,000 dolarów, choć początkowo kosztował przecież zaledwie 10 centów;– Detective Comics 27, w którym pierwszy raz pojawia się Barman, sprzedano kolekcjonerowi za 2,250,000 dolarów;– pierwsza przygoda Supermana w Action Comics 1 kosztowała kogoś aż 2,800,000 dolarów. I pomyśleć, że Jerry Siegel i Joe Shuster otrzymali wtedy marne 130 dolarów za sprzedaż postaci Clarka Kenta… Kolekcjonerzy ostrzą też zęby na figurki związane z postaciami z komiksów. Najrzadsze osiągają wartość kilku tysięcy dolarów jak np. figurka Robina, Batmana, Spider-Mana czy Kapitana Ameryki z 1973 roku – odpowiednio 7,357, 4,627, 1,431 i 1,052 dolarów, a Człowiek-Zagadka z 1944 roku – 1,250 dolarów. Mangi Mangi są znacznie tańsze. Kultura japońska przywiązuje niewielką wagę do rzeczy uważanych za przestarzałe, przez co wymienia się je na nowe zamiast składować. Do tego mangi w Japonii produkowane są często na niskim jakościowo papierze co fatalnie wpływa na jego żywotność. Światowe emocjonalne połączenie mangi papierowej z anime niekoniecznie przekłada się na cenę mangi. Już prędzej wysoką cenę rynkową mogą osiągnąć dedykowane danemu anime artbooki. A te już potrafią całkiem nieźle kosztować. Przykładowo: – Groundworks of Ghost in the Shell 2nD GIG Art Book, 223-stronicowy plan koncepcyjny postaci z Ghost in the Shell, kosztuje dziś 120 dolarów;– Chiho Saito Illustrations – Art of Utena 200 dolarów;– Katsuya Kondo Artworks, prace designera Studia Ghibli z filmu Podniebna poczta Kiki, osiąga 185 dolarów. Przy takich cenach #2 Dragon Ball pierwszego wydania po angielsku sprzedał się całkiem niedawno na Ebay’u za marne 35 dolarów. Za to sporą popularnością wśród kolekcjonerów cieszą się okołomonagowe akcesoria jak figurki postaci czy karty do gry z Pokémon, Naruto czy Duel Masters (Yu-Gi-Oh!). Tu jedna karta potrafi kosztować kilka tysięcy dolarów np. Armament of the Lethal Lords z Duel Masters to koszt 8,000 dolarów, a Dark Magician Girl – 50,000 dolarów! Figurki bywają jeszcze droższe, gdyż najczęściej należą do edycji limitowanych. I tak np. : – figurki ludzkiego wzrostu (!) z Neon Genesis Evangelion to koszt 5,000 dolarów;– naturalnej wielkości Lewi czy Eren (Atak tytanów) to już 14,000 dolarów;– model mecha w skali 1:12 z Gundam to 4-12,000 dolarów;– najdroższą obecnie i sprzedaną figurką jest naturalnych rozmiarów Astro Boy, bo cena za taką przekracza 25,000 dolarów. Polskie komiksy Komiksy polskie, których trochę bał się i nie traktował poważnie PRL, dziś są sporo warte. Szczególnie pierwsze numery czy całe serie. 75 tys. złotych zainkasowano na aukcji za planszę komiksową Papcia Chmiela. Był to Tytus olimpijczykiem i Tytus geologiem z serii Tytus, Romek i A’Tomek. Już cena wywoławcza wynosiła 400 zł. Janusz Christa i jego Kajtek i Koko startował od 500 zł, a Kapitan Kloss Mieczysława Wiśniewskiego od 2 tys. zł. Za komplet Czterech Pancernych i Psa płacono nawet powyżej 2 tys. zł. Oczywiście mowa o komiksach w dobrym stanie, które przedstawiają dla kolekcjonerów dużą wartość. Kto wie co skrywa jakiś zapomniany karton po kochającym komiksy dziadku, leżący gdzieś w rogu strychu… Skąd brać białe kruki? Polskie komiksy czasem uda się wyszperać na jakimś strychu, pchlim targu czy w stacjonarnym antykwariacie. Jednak już mangi czy komiksy zagraniczne łatwiej wyszukać albo w antykwariatach on-line jak choćby albo na aukcjach internetowych. Warto też popytać na grupach i forach zrzeszających członków fandomu. Czasem ktoś zbiera na samochód i chciałby się kilku perełek pozbyć (tak, aukcja o podobnej treści całkiem niedawno królowała na naszym Allegro!). Kto nie pyta, ten nie czyta!
W zdominowanym dotąd przez mężczyzn polskim komiksie przybywa utalentowanych autorek. Ile Polek rysuje dzisiaj historie obrazkowe? Jeśli sięgniemy po wydane ostatnio antologie „Polish Female Comics. Double Portrait” oraz drugą, jeszcze obszerniejszą „Polski komiks kobiecy”, okaże się, że mamy już grupę ponad 40-osobową. To pokazuje skalę zjawiska, ale – jak to z antologiami bywa – znajdują się w nich prace doskonałe, przeciętne obok zupełnie amatorskich. Jednak nawet gdy przeprowadzimy selekcję jakościową, na scenie zostanie kilkanaście utalentowanych artystek poruszających się w różnych gatunkach i stylistykach. Jak na polski komiks, w którym kobiety bez wątpienia funkcjonowały na uboczu, to całkiem niezły wynik. Czy nadal trudno przebić im się przez męski fandom? – Może kiedyś kobiety miały gorzej, kiedy nie było Internetu i znajomości opierały się rzeczywiście na festiwalach, piwach i giełdach komiksu. Trzeba było mieć nieco zapału i samozaparcia, żeby się w takie środowisko wkręcić. Teraz wystarczy założyć bloga i rysować dobre rzeczy – mówi Olga Wróbel, autorka wydanego niedawno komiksu „Ciemna strona księżyca”. – Nie wyobrażam sobie, że któryś z wydawców odmawia zapoznania się z komiksem, bo rysowała go kobieta, albo, z drugiej strony, inwestuje w słaby materiał w imię parytetów. Głód autobiografii W swoim debiutanckim albumie Wróbel tworzy obrazkowy pamiętnik z okresu ciąży, ale jej wizja znacznie odbiega od tej prezentowanej przez prasę i portale dla matek. Mówi, że drażnił ją obraz ciąży jako czasu wyłączonego z codziennego doświadczenia, kiedy życie ma się nagle skoncentrować wokół rosnącego brzucha. Jej album jest bardzo szczery, bezpośredni i wręcz naturalistyczny, a Wróbel nie ma problemu, by przedstawić wszystkie aspekty ciąży: również te niezbyt kolorowe, związane z fizjologią, lękami. Widzimy więc, jak wymiotuje, robią się jej rozstępy na brzuchu i kłóci się z mężem. Przekłada się to również na warstwę graficzną historii: „brudną” kolorystykę, proste antyestetyczne rysunki. Album jest pełen dystansu, celnych ironicznych dowcipów, a Wróbel z pewnością nie pasuje do modelu tradycyjnej matki Polki. Jak się okazało, jej ciążowy dziennik szybko zdobył uznanie poza środowiskiem miłośników komiksu. Komiks był recenzowany przez mainstreamowe media, a autorka gościła w telewizji, co biorąc pod uwagę popularność komiksu w Polsce, jest ciągle ewenementem. Jeszcze większy medialny rozgłos zyskała Agata Wawryniuk, autorka również autobiograficznego komiksu „Rozmówki polsko-angielskie”, opowiadającego o emigracji zarobkowej młodych Polaków. Podobnie jak w przypadku Wróbel, jest to dopiero albumowy debiut, ale jeden z najciekawszych w ostatnich latach. Świetnej fabule towarzyszy oryginalny, niezwykle świeży i dopracowany rysunek, co rzadkie, bo w komiksie młodzi autorzy długo szukają własnej estetyki. A młoda absolwentka wrocławskiej ASP zajmuje się opowieściami obrazkowymi dopiero od trzech lat, w dzieciństwie nie czytała komiksów – jej inspiracje graficzne to głównie film animowany i ilustracja. – Rysując „Rozmówki...”, jednocześnie uczyłam się języka komiksu, musiałam nauczyć się kadrowania, narracji obrazem, przedstawiania upływającego czasu – mówi Wawryniuk. Dodaje, że zdecydowała się na stworzenie komiksu, bo przywiozła ze swojego emigracyjnego wypadu do Anglii ciekawą historię, a zawsze czuła się lepiej w tworzeniu dialogów niż opisów. „Rozmówki polsko-angielskie” to historia, która przytrafiła się tysiącom młodych Polaków wyjeżdżających na Wyspy, stąd niezwykle łatwo utożsamić się z bohaterami komiksu Wawryniuk. Są o wiele bardziej autentyczni niż postaci z serialu „Londyńczycy”. To dość surowy i bolesny obraz polskich emigrantów, którzy muszą szukać kiepskich, dorywczych zajęć, żeby utrzymać się na powierzchni. Anglików Wawryniuk portretuje dość brutalnie i daleka jest od politycznie poprawnego obrazu społeczeństwa multi-kulti. Każdy, kto przeżył emigracyjną przygodę, bez wątpienia odnajdzie siebie w tym komiksie. To sprawiło, że choć został opublikowany zaledwie kilka miesięcy temu, wydawca (Kultura Gniewu) oznajmił niedawno, że pierwszy nakład (standardowe w przypadku polskiego komiksu 1000 sztuk) został prawie wyczerpany. Wawryniuk i Wróbel pokazały, że dobry komiks o własnych życiowych doświadczeniach, w którym jak dotąd męscy autorzy w kraju niezbyt dobrze sobie radzili, może zainteresować także czytelników i media spoza świata miłośników obrazkowych historii. Tak działo się w przypadku komiksowych autobiografii na Zachodzie, udało się to również nad Wisłą. Ale prywatne historie Polek interesują nie tylko rodzimych odbiorców. Już kilka lat temu pokazała to seria „Marzi” Marzeny Sowy – wydany pierwotnie we Francji komiks o dorastaniu w PRL. Dziś w ślad za Sową, choć na dużo mniejszą skalę, ruszają inne autorki. Wspomniana wcześniej antologia autobiograficznych krótkich komiksów kobiecych „Polish Female Comics. Double Portrait” została wydana po angielsku, a publikacji towarzyszy wystawa. Jak dotąd prezentowana była w Austrii, na Węgrzech, Łotwie i Litwie, a w tym ostatnim kraju trafiła do głównego wydania telewizyjnych wiadomości jako wydarzenie kulturalne. Dzięki temu, że antologia ukazała się po angielsku, jej wydawca (Centrala) sprzedaje ją również w swoim sklepie internetowym klientom z USA i Europy Zachodniej. Bajka dla dorosłych 180 – to liczba zagranicznych wydawnictw, do których wysłała propozycję wydania swojego komiksu malarka i graficzka Maria Rostocka. Stworzyła go wspólnie z mężem i scenarzystą Michałem Rostockim. Dostała kilka odpowiedzi z Francji. Ostatecznie jej pierwszy pełnometrażowy komiks „Niedźwiedź, kot i królik” ukazał się nakładem małego paryskiego Editions Michel Lagarde, a jednocześnie polską edycję wydała Kultura Gniewu. Rostocka, absolwentka malarstwa, była zdeterminowana, by opublikować swój debiut (też dość późny – autorka ma 31 lat) za granicą, bo polski rynek wydawał jej się za mały, a była pewna, że stworzyła dobry album. Już wcześniej wygrała konkurs na komiks o powstaniu warszawskim oraz zdobyła specjalne wyróżnienie na włoskim No Word Comics Festival. Jej pierwszy album to baśń zwierzęca dla dorosłych, w warstwie graficznej łącząca gwasz i kredki. Rostocka jest świetną kolorystką, za pomocą barw buduje ponurą i przygnębiającą atmosferę w dość prostej, ale mocnej historii drogi. – Niektórzy moi znajomi z warszawskiej ASP współczuli mi, że zamiast pokazywać swoje obrazy w CSW, pracowałam nad książką, bo uważają, że najważniejsze dla artysty to mieć kolejną wystawę. Ale ja mam już dość chodzenia po galeriach i prezentowania swojego portfolio, bo czuję się jak akwizytor – mówi Maria Rostocka. Nie chce rezygnować z malarstwa, lecz teraz skupia się na komiksie i ilustracji. Właśnie pracuje nad drugim, tym razem w pełni autorskim albumem: – Zaskakujące dla mnie było to, że w przeciwieństwie do świata sztuki w komiksie łatwiej się przebić. I choć mówi się, że w Polsce zdominowany jest przez mężczyzn, wcale tak nie sądzę. Świat sztuki jest o wiele bardziej seksistowski. Rostocka nie jest jedyną artystką komiksową, która pokazała się jednocześnie w polskim i zagranicznym obiegu komiksowym. Podobnie rozwija się Agata Bara. Na co dzień mieszka w Niemczech, gdzie pracuje w agencji reklamowej, a wiosną tego roku wraca na swoją macierzystą uczelnię w Essen, by wykładać na wydziale ilustracji i rysunku. To właśnie tam, studiując komunikację wizualną, trafiła pod skrzydła Martina Tom Diecka oraz Ulfa K., którzy są jednocześnie wykładowcami i znanymi twórcami niemieckiego komiksu alternatywnego. Demony przeszłości Edukacja pod ich okiem dała świetne efekty w postaci krótkiego, kameralnego, ale nasyconego emocjami komiksu „Ogród”. Jego akcja dzieje się na śląskiej wsi w czasach PRL, a głównym bohaterem jest starzec, do którego wracają demony z przeszłości – w czasie drugiej wojny należał do granatowej policji i na rozkaz Niemców brał udział w egzekucjach. Dziś dawnym kolaborantem targają wyrzuty sumienia, a komunistyczna rzeczywistość splata się z trudną pamięcią o przeszłości. Co nieczęste w polskich komiksach historycznych, komiks Bary pozostawia wiele niedopowiedzeń, przemilczeń i niejasności, zostawiając czytelnikowi możliwość oceny postępowania bohatera. Bara zapewnia, że fabularne niedomówienia były celowym chwytem. – Nie chciałam niczego do końca dopowiedzieć, bo w rzeczywistości często tak jest: o niektórych rzeczach po prostu się nie mówi – tłumaczy. – Ze wstydu lub innych powodów. A jednak one zawsze tam są, w podświadomości. Jako mocne wspomnienia, których nie da się wymazać. Przyznaje, że nie miała problemów z wydaniem swojego komiksu w Niemczech, a ze względu na polsko-niemiecką tematykę zależało jej na tym, by album ukazał się w obu krajach. W tym roku chciałaby zacząć pracę nad kolejnym projektem, choć – jak twierdzi – pracuje wolno i rysowanie zajmuje jej sporo czasu, szczególnie że na brak zajęć w agencji reklamowej nie narzeka. Czy w ślad za Barą i Rostocką pójdą kolejne polskie autorki? Wszystko wskazuje na to, że tak. Już dziś Renata Gąsiorowska publikuje w międzynarodowym magazynie komiksowym „kuš!”, a młoda rysowniczka, ukrywająca się pod pseudonimem Maria Inez, stale współpracuje z poczytnym amerykańskim magazynem internetowym dla nastolatek Polskie autorki potrafią zatem przecierać sobie szlaki. Wpuściły wiele świeżego powietrza do rodzimego komiksu na polu dobrego rysunku, ciekawych fabuł, a dodatkowo pozmieniały w nim hierarchie, stawiając autorów do kąta – szczególnie gdy chodzi o obrazkowe autobiografie i komiks historyczny. Panie przodem? Jak najbardziej.
zapytał(a) o 17:21 Mam na polski zrobic taki komiks...? ale nie wiem jak i o czym może by mi kto pomógł? jak coś to chodze do 6kl jesli jest to potrzebne prosze pomocyyyyyyyyy ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ! ale to ma być np. z jakiejs książki. nie mozna tego samemu se wymyślić ! Ostatnia data uzupełnienia pytania: 2011-09-27 17:24:18 Odpowiedzi blocked odpowiedział(a) o 20:18 z na się z kuzynem lub rodzeństem albo z jakieś super ciuszki na pani komiks Uważasz, że ktoś się myli? lub
OSZCZĘDZASZ 2,40 ZŁZeszyty Komiksowe - 24 - Nowe pokolenie polskich twórców taniejWydawnictwo:Instytut Kultury PopularnejCena detaliczna:24,90 zł22,50 złzobacz opcje wysyłkiInpost Paczkomaty 24/79,99 złKurier Inpost10,99 złKurier FedEx12,99 złKurier Pocztex 48h11,99 złOrlen paczka8,99 złOdbiór osobisty0 złPrzy płatności za pobraniem do ceny wysyłki należy doliczyć5,00 złWysyłka zagranicznaDostępność:24h OPIS Drodzy Czytelnicy, Mówienie o pokoleniowości może wydawać się niektórym podejrzane. Coś, co kilkadziesiąt lat temu ułatwiało naukowcom porządkowanie materiału badawczego i tworzenie syntez, dziś w dobie Internetu, błyskawicznego przepływu informacji, następujących po sobie mód, niewyobrażalnie większych niż jeszcze piętnaście, dwadzieścia lat wcześniej możliwościach publikowania, a tym samym zaistnienia twórcy w powszechnej (a przynajmniej środowiskowej) świadomości – raczej zdaje się przeszkadzać niż pomagać. Dlaczego? Ponieważ wszystko, co wymieniliśmy powyżej, sprawia, iż niegdyś oczywiste elementy każdej zmiany warty (data urodzenia, wspólna estetyka, przeżycie pokoleniowe, ideowa walka z poprzednikami) dziś przestają się liczyć. Wszystko się miesza i nakłada na siebie. Trwa przez chwilę i znika. Niezmienny pozostaje jedynie fakt, że wciąż pojawiają się nowi twórcy, których – w naszym przekonaniu – da się, a nawet trzeba (z uwzględnieniem każdej indywidualności) porównywać, zestawiać, grupować, dążąc do tego, co cieszy się coraz mniejszym zainteresowaniem środowisk naukowych – do syntez. W tym numerze postanowiliśmy wstrzymać się z osądami i oddać głos twórcom. Zwróciliśmy się do artystów, których w naszym przekonaniu da się połączyć słowem „pokolenie”, choć każdy z nich reprezentuje inną jego część, korzystając w odmienny sposób z możliwości oferowanych przez obecny rynek. Są tu więc twórcy mainstreamowi bardziej (Podolec i Kucharska) i mniej (Skrobol) aktywni, jest artystka łącząca dwa bieguny rynku – oficjalny i niezależny (Krztoń), są w końcu twórczynie zadomowione w środowiskach niezależnym (Okrasa) i internetowym (Witerscheim). Całość domykają wywiad z Wojciechem Szotem (wydawcą odpowiedzialnym za serię „Nowy komiks polski”) oraz naszymi młodymi współpracownikami (rówieśnikami wypowiadających się w tym numerze artystów), którzy – mamy takie przeczucie – swoją obecnością i zaangażowaniem także zaświadczają o zachodzących zmianach, które jeszcze kilka lat temu były nie do pomyślenia. To, co zapewne uderzy czytelników, to raczej nietypowa dla polskiego komiksu dominacja pierwiastka kobiecego. W związku z tym, że zgadzamy się z tezą o jeszcze wciąż widocznym mizoginizmie polskiego środowiska komiksowego oraz dostrzegamy coraz większą aktywność kobiet, postanowiliśmy odwrócić pozornie oczywiste proporcje. Ale żeby nie było, iż brakuje w tym numerze analiz, polecamy zróżnicowany i niezwiązany z tematem przewodnim numeru blok naukowych analiz, a także ilustracje i komiksy (a nawet opowiadanie!) twórców, którym nie patrzyliśmy w metryki (jakże cieszy nas – oczywiście między innymi – powrót na nasze łamy Krzysztofa Gawronkiewicza). Zapraszamy do lektury, Michał Błażejczyk i Michał Traczyk Spis treści numeru Projekt graficzny: Dennis Wojda Okładka: Marcin Podolec Nowe pokolenie polskich twórców komiksu Komiks: Zaliczenie Jakub Babczyński (sc. i rys.) Ciągle czerpię z życia Z Marcinem Podolcem rozmawiał Tomasz Pstrągowski Tomasz Pstrągowski: Czytasz komiksowe reportaże? Marcin Podolec: Nie. TP: Nawet klasyków? Joe Sacco, Guy Delisle… MP: Guy Delisle’a znam. Sacco nie. Wiele lat temu czytałem Mausa Arta Spiegelmana. Kojarzę wydane w Polsce prace Igorta. To tyle. TP: Nie interesuje cię to? MP: W ogóle nie czytam dużo komiksów. A jeżeli już, to tytuły, które mnie inspirują graficznie. Swego czasu objawieniem byli dla mnie Bastien Vives, Manuele Fior i Gipi. Staram się zbierać wszystko, co wydali. Nawet w językach, których nie rozumiem. W wolnym czasie czytam książki i oglądam filmy. W lekturach komiksowych mam duże braki. Wstyd. […] Komiks: Szkicownik Krzysztof Gawronkiewicz (sc. i rys.) Taki mały Krztoń Z Anną Krztoń rozmawiali Dominika Gracz i Maciej Gierszewski Maciej Gierszewski: Kiedy zaczęłaś poważnie myśleć o rysowaniu? Anna Krztoń: W okolicach drugiej klasy gimnazjum zaczęłam się zastanawiać nad liceum plastycznym, ale ten pomysł wzbudził w rodzinie trochę kontrowersji. Wypracowano kompromis: pójdę do ogólniaka, ale jeśli dalej będę chciała rysować, to mogę iść na studia na Akademii Sztuk Pięknych. W gimnazjum chodziłam na kółko plastyczne, w liceum jeździłam na zajęcia z rysunku i malarstwa do Katowic. Ale w sumie na pierwsze „poważne” zajęcia z rysunku sztalugowego chodziłam chyba w wieku jedenastu czy dwunastu lat – były na ciemnym, zawalonym przyrządami malarskimi stryszku, byłam tam najmłodsza (pozostali uczestnicy przygotowywali się do egzaminów na ASP) i z tego wszystkiego najlepiej zapamiętałam niebieskie żarówki i opowieść profesora Lubosa (prowadzącego te zajęcia) o tym, jak w czasie wojny w ogóle nie mieli papieru i rysowali na kartkach tak długo, aż były zupełnie czarne. […] Robię komiksy, bo mnie to jara Z Sebastianem Skrobolem rozmawiała Aleksandra Sikorska Aleksandra Sikorska: Czy jesteś zadowolony ze swojego ostatniego projektu – zbioru komiksów Mute? Sebastian Skrobol: Trudno powiedzieć, bo te komiksy powstawały osiem lat. Istnieje ryzyko, że coś, co zrobiłem osiem lat temu… może mi się już nie podobać. Mam krytyczne podejście do tego, co robię. I zawsze szukam błędów i rzeczy, które mógłbym zrobić lepiej. Z drugiej strony, do większości projektów mam sentyment… Fajnie, że udało mi się to skończyć, wydać, zamknąć temat. Więc tak, chyba jestem zadowolony. […] Ilustracja: Szczuroptor Rys. AnFau Ilustrator musi być gotowy przyjąć krytykę Z Nikolą Kucharską rozmawiał Maciej Gierszewski Maciej Gierszewski: Kiedy zaczęłaś na poważnie rysować? Nikola Kucharska: Zależy, co rozumieć pod pojęciem „na poważnie”. Chyba na każdym etapie mojego życia byłam przekonana, że rysowanie to bardzo poważna sprawa. Jeżeli pytasz o jakiś przełomowy moment w mojej rysunkowej karierze, to chyba było to wtedy, kiedy rysowałam komiks na konkurs Praga Gada. Jest w tym komiksie kadr, w którym dziadek karmi gołębie. Byłam z tego rysunku wyjątkowo dumna. Za każdym razem kiedy na niego patrzałam, to puchłam z dumy jak czerwony balonik i byłam stuprocentowo pewna, że zrobiłam świetny komiks. […] Komiks: Exist Monika Laprus-Wierzejska (sc. i rys.) To postacie mają mi tworzyć historie Z Katarzyną Witerscheim rozmawiali Dominika Gracz i Maciej Gierszewski Dominika Gracz: Na swoim koncie na Patreonie twierdzisz, że od zawsze chciałaś tworzyć komiksy. Więc jak on wyglądał – Twój pierwszy komiks? Katarzyna Witerscheim: Pierwszy w swoim życiu komiks zrobiłam, mając lat jedenaście. Wtedy to wraz z przyjaciółką z podstawówki tworzyłyśmy swoje „magazyny” z krótkimi komiksami, których fabuła kręciła się wokół wykreowanych przez nas postaci. Coś na wzór wydawanego magazynu „Kaczor Donald”. Kartki składane w książeczkę, zszywane kolorową muliną, wszystko rysowane długopisem. Nawet dodawałyśmy do tego jakieś ręcznie robione, papierowe gadżety! Starałam się tworzyć takie „dzieło” raz na dwa tygodnie, a po „wydaniu” komiks wędrował po kolegach i koleżankach z podwórka, bloku, szkoły. […] Pracuję w bardzo fajnej korporacji Z Barbarą Okrasą rozmawiała Dominika Gracz Dominika Gracz: Czy korporacje rzeczywiście nie są tak fajne, jak myśleliśmy? Barbara Okrasa: Jeśli chodzi o mnie, to ja pracuję w bardzo fajnej korporacji. Wiem, że każda korporacja żyje własnym życiem i na innych zasadach. Dlatego myślę, że trzeba zrobić dobry wywiad środowiskowy, zanim podejmie się pracę w wymarzonej korporacji. Zamiast słowa „fajne” można użyć słowa „ciekawe”, bo każda korporacja działa jak kult. […] Ilustracje: Warchlaki Rys. Barbara Okrasa Coś jeszcze można zmienić! Z Wojciechem Szotem rozmawiał Maciej Gierszewski Maciej Gierszewski: Jak postrzegasz misję wydawnictwa? Czy powinno, z zasady, wspierać polskich twórców? W jaki sposób? Czy tylko publikując? Wojciech Szot: To jest kiepski rynek, z beznadziejną stopą zwrotu i wielkim ryzykiem, dlatego, żeby w to wchodzić, trzeba mieć poczucie misji. Nigdy nie ukrywałem, że zarabiam na księgarni komiksowej i celem wydawnictwa jest nieprzynoszenie strat. Zarobek jest mile widziany, ale nie jest jedynym celem. Celem często bywa moje hedonistyczne zadowolenie, że udało się znowu zrobić coś ciekawego, i radość twórców. Moim celem zawsze jest, by komiks był obecny w mainstreamowych mediach, w dyskursie popkulturowym. Też w tym inteligenckim, wciąż mającym problem z akceptacją tej formy. […] Komiks: Tomasz Niewiadomski Invention of Time (sc. i rys.) Mityczni młodzi Młodych redaktorów przepytywał Michał Błażejczyk Michał Błażejczyk: Od lat wszyscy piszą, że młodzi komiksami się nie interesują: bo gry wideo, bo seriale, bo drony; długo można by wyliczać. A Was komiks interesuje. Dlaczego? Dominika Gracz: W tym stwierdzeniu zawiera się kilka tematów do dyskusji. Po pierwsze, kim są mityczni „młodzi”? Bo ja na przykład czuję się całkiem młodo, ale zapewne chodzi Ci o nastolatków. Niemniej należałoby zastanowić się nad jakąś granicą. Po drugie, wydaje mi się, że ludzie często zaczynają interesować się komiksami właśnie ze względu na filmy, seriale czy gry – rozrastające się uniwersum jest sprzedawane w kolejnych formach i ktoś, kto sięgnął po jedną jego wersję, może sięgnąć również po drugą. Po trzecie, jeśli mówiąc o komiksach, masz na myśli komiks europejski czy amerykański, to tak, zapewne większość czytelników to osoby dorosłe. Ale jeśli uwzględnimy mangę i komiks azjatycki w ogóle, to nagle okaże się, że wśród ich czytelników dominują właśnie nastolatkowie. […] Ilustracja: Rys. Katarzyna Olbromska „Starcie czeskiego detektywa z amerykańskim gangsterem w płonącym magazynie” Początki czeskiego komiksu przygodowego Tomáš Prokůpek (tłum. Paweł Adamiak) Aż do roku 1934 komiks w Czechosłowacji traktowano jako „żartobliwe obrazki”. Jego tematyka była w większości humorystyczna lub satyryczna, a rysownicy operowali w mniejszym lub większym stopniu groteskową hiperbolą. Nikt nie pokusił się o stworzenie bardziej obszernego dzieła z wyraźną narracją, którego głównym celem byłoby zaoferowanie czytelnikom ekscytującej lektury. Wprawdzie w czasopismach oraz dziecięcych dodatkach do gazet okazjonalnie ukazywały się dłuższe serie, najczęściej przedstawiające wyprawy chłopięcych bohaterów do egzotycznych krain, jednak zawsze były to cykle luźno powiązanych ze sobą epizodów, w których najważniejszą rolę odgrywał humor. […] Ilustracja: Sny Rys. AnFau Patrzenie poprzez fragmenty Komiksowy dziennik Aleksandra Zografa Pozdrowienia z Serbii Justyna Czaja Tekst ukazał się pierwotnie w „Images” 2012, nr 19, vol. X, s. 57-65. […] W przypadku komiksów Zografa trudno mówić o związkach zachodzących pomiędzy ukazywanymi zdarzeniami, sytuacjami, i to zarówno w odniesieniu do kolejnych kadrów, jak i kolejnych plansz. Zmieniające się daty dzienne i roczne wskazują co prawda na upływ czasu, ale nie decydują o „związkach następstwa w czasie”. Elementem łączącym wszystkie zebrane w antologii Pozdrowienia z Serbii. Dziennik komiksowy z czasów konfliktu w Serbii komiksy oraz komiksy w obrębie poszczególnych cykli (Życie pod sankcjami, Pozdrowienia z Serbii i Dziennik Aleksandra Zografa) nie jest ciągłość akcji opartej na związkach czasowych i przyczynowo-skutkowych. […] Śmierć w kadrze – umieranie w perspektywie dziecka Łukasz Słoński Przeglądając teksty poświęcone tanatologii, można odnaleźć nawiązania do komiksów, choć te wydają się być kojarzone przede wszystkim z historiami fantastycznymi. Michel Vovelle, autor monumentalnego dziełaŚmierć w cywilizacji Zachodu, przyglądając się kulturze masowej z lat osiemdziesiątych dwudziestego wieku, skupia się na tekstach przywołujących topos śmierci. Zainteresowanie badacza dotyczy również komiksów: „Śmierć miewa się jeszcze lepiej, a komiks wciąż przedstawia ją jako kościotrupa, wedle odwiecznej konwencji. Sama śmierć ustępuje miejsca zmarłym, którzy całkowicie opanowali kulturę popularną”. […] Komiks: Ślimaki matki. Sen Beata Sosnowska (sc. i rys.) Darwyn Cooke – komiksowe „filmy rysunkowe” w stylu lumi-noir Tomasz Żaglewski 14 maja 2016 roku stał się kolejną smutną datą w kalendarzu miłośników komiksu. Tego dnia wszystkie portale społecznościowe i media branżowe obiegła informacja o śmierci Darwyna Cooke’a – jednego z najbardziej oryginalnych współczesnych artystów komiksowych. O skali znaczenia i popularności Cooke’a zaświadczyła niemalże od razu rzesza fanów jego twórczości, angażując się w różnorakie akcje mające upamiętnić dorobek tego niezwykłego scenarzysty i rysownika. Wśród jakkolwiek słusznych aktów publicznego uwielbienia dla prac, takich jak Nowa granica czy Parker, mnie osobiście zabrakło jednak próby bardziej systematycznego namysłu nad dorobkiem i artystycznym znaczeniem spuścizny Darwyna Cooke’a. Taką próbę – jak sądzę – warto podjąć właśnie z racji niepowtarzalnego stylu, który wraz ze śmiercią wspomnianego autora definitywnie przeszedł do historii. […] Mroczny reboot Michał R. Wiśniewski Czy zastanawialiście się kiedykolwiek, jak wyglądałby Tytus, gdyby urodził się sześćdziesiąt lat później? Czarny sześcian na pierwszy rzut oka wydaje się monolitem, z bliska widać wygrawerowane laserowo w matowym plastiku oznaczenia, klapkę skrywającą porty serwisowe i otwory wentylacyjne. Cichy szum wskazuje na to, że urządzenie jest włączone. Czerń sześcianu kontrastuje z fluorescencyjną bielą pomieszczenia i podestu, na którym jest umieszczony. Gruby kabel elektronicznej pępowiny, wpięty w plecy kostki, spływa swobodnie z podestu, kryjąc swój nadmiar w leżącej na podłodze pętli, a potem niknie w niestandardowym gnieździe umieszczonym w ścianie. […] Ilustracja: Od środka Rys. Agnieszka Gojska Ilustracja: Z zewnątrz Rys. Agnieszka Gojska Historia obrazkowa Marek Starosta Na przełomie kwietnia i maja tego roku w ramach włoskiego festiwalu komiksowego w Neapolu odbyła się wystawa polskiego komiksu historycznego. Napoli COMICON to druga co do wielkości impreza komiksowa we Włoszech. Największa odbywa się ponoć w Lukce. Mówi się, że Lukka niedawno wyprzedziła pod względem frekwencji Angoulême i jest największym festiwalem komiksowym w Europie. Napoli COMICON byłby w takim razie trzecim pod względem wielkości festiwalem na kontynencie. Dyrektorem COMICON-u jest Claudio Curcio, uważany przez wielu za najważniejszego w tym momencie menadżera komiksu w Europie. […] Komiks: Przypadki Ireny Krzysztof Otorowski (sc. i rys.) Dwa projekty Paweł Gąsowski Recenzja książki Michała Wróblewskiego Powieść graficzna. Studium gatunku w perspektywie kognitywistycznej Książkę Powieść graficzna. Studium gatunku w perspektywie kognitywistycznej Michała Wróblewskiego przeczytaliśmy we dwóch – obok Pawła Gąsowskiego – badacza komiksu, usiadł Paweł Gąsowski – literaturoznawca. Ostatecznie doszliśmy do wniosku, że naszą opinię również powinniśmy wyrazić wspólnie – w Powieści graficznejdostrzegliśmy bowiem dwa projekty, których powodzenie, w naszej opinii, należy ocenić w sposób diametralnie odmienny. […] Jerzy Wróblewski okiem Macieja Jasińskiego Adam Rusek Recenzja książki Macieja Jasińskiego Jerzy Wróblewski okiem współczesnych artystów komiksowych Komiks polski liczy sobie mniej więcej sto lat, ale pierwsi krajowi komiksiarze – artyści poświęcający się przede wszystkim temu gatunkowi, nie traktujący go jako uboczne i nieco wstydliwe zajęcie, uprawiane wyłącznie dla finansowych profitów – zaistnieli na prasowym rynku nieco później, dopiero w latach czterdziestych (Henryk Jerzy Chmielewski) i pięćdziesiątych (Janusz Christa i Jerzy Wróblewski) ubiegłego stulecia. Aż do ubiegłego roku nie ukazały się w naszej ojczyźnie książkowe biografie tych (ani też żadnych innych) sławnych komiksowych twórców. Za to w 2016 roku opublikowano aż dwie i obie dotyczyły tej samej postaci: Jerzego Wróblewskiego! […] Rozdwojenie monografii Michał Traczyk Recenzja książki Marcina Jaworskiego Urodzony, żeby rysować. Twórczość komiksowa Jerzego Wróblewskiego […] rok 2016 przyniósł dwie książki poświęcone Jerzemu Wróblewskiemu: Jasińskiego publikację o asekuranckim tytule Jerzy Wróblewski okiem współczesnych artystów komiksowych oraz Urodzony, żeby rysować. Twórczość komiksowa Jerzego Wróblewskiego Marcina Jaworskiego (w przypadku tej drugiej na stronie tytułowej jako data wydania widnieje rok 2015). Książki, choć poświęcone jednemu człowiekowi, diametralnie od siebie różne. Odmienne pod względem koncepcji, metodologii i realizacji, napisane przez autorów o innych zakresach kompetencji, a także doświadczeniach. Najkrócej rzecz ujmując, podczas gdy książka Jasińskiego jest fanowską propozycją spojrzenia na uwielbianego twórcę, Jaworski zaserwował odbiorcom pozycję stricte naukową. […] Na siódmej ścieżce Przemysław Zawrotny Recenzja komiksu Henryka [Bartka Glazy] Tylko spokojnie Czy temat choroby w autobiograficznej opowieści łatwo zbanalizować? Mimo wszystko chyba nie, w końcu każda jednostkowa historia to rzecz o doświadczeniu konkretnego człowieka. Trudno, by bolesne opowieści nie budziły w czytelnikach szacunku jeszcze przed rozpoczęciem lektury (tego wymaga elementarna empatia), a przed autorami nie stawiały wymagań wyższych niż w przypadku przyjemniejszych opowieści. […] W skrócie Damian Kaja Jak schudnąć 30 kg? Prawdziwa historia miłosna Relacja prawdy i fikcji w komiksie Tomasza Pstrągowskiego i Macieja Pałki jest mniej więcej taka, jak wniosek płynący z zestawienia komunikatów zawartych na pierwszej i ostatniej stronie okładki (w tytule mowa o zgubieniu 30 kg wagi, zaś w biogramie skrupulatnie wyliczona zrzutka wynosi 34,5 kg), i zamyka się w słowie: zaokrąglenie. Autobiografizm jest nie tylko postawą, ale i strategią artystyczną, toteż lubi zdania obłe i figle-migle z czytelnikiem. Lista polskich nowości Tomasz Kontny Ilustracja: Zabawa Łukasz Żur (sc. i rys.) Lista recenzji jest pusta
o czym można zrobić komiks na polski